Komentarze (1)
Nyx szedł samotnie polaną, był jeszcze mały i się potykał, zobaczył dużego motyla, postanowił go gonić! Biegł, biegł, biegł i biegł, zmęczony upadł na trawę. Poczuł nagle że mu zimno. Brrr.. Powiedział Nyx. Lepiej poszukam sobie shronienia, pomyślał. Znalazł małą jaskinię w drzewie, wszedł do niej. Było tam przytulnie i ciepło. Nyx spędził tam całą zimę. Obudził się, przeciągnął się, wyszedł na dwór do potoku i spojrzał w taflę wody, był już dorosły. Biegnąc nie zauważył biegnącej Vivi , Ała!! co robisz dzikusie! nie widzisz że idę?! Krzyknęła Vivi. Ja cię nie widziałem.. Powiedział Nyx, Aha.. to przepraszam Dodała szybko Vivi. Jestem Vivi a ty? Ja jestem Nyx. Odpowiedział.
Wiesz.. skoro juz jesteś to może bejrzysz mój dom? Z chęcią! Krzyknęła Vivi. Wiesz co, Nyx? Powiedziała Vivi. No co? Odpowiedział Nyx. Bo wiesz.. jest jeszcze zimno a ja nie mam domu... czy przyjmniesz mnie do domu? Zpytała Vivi. Tak jasne rozgość się i czuj się jak u siebie w domu. Twoim nowym domu. Powiedział Nyx i się uśmiechnął.
Koniec części pierwszej